niedziela, 31 sierpnia 2008

Łosoś w sosie kaparowo-bazyliowym



Łosoś jest rybą, na którą zawsze mam ochotę.
Powszechnie wiadomo, że jedzenie ryb jest zdrowe i zmniejsza ryzyko zachorowań na różne choroby, w tym choroby serca.
Zrobiłam łososia, którego smak podbiłam czymś więcej niż tradycyjna cytryna.
Zachęcam do przygotowania łososia w zielonym sosie.


Składniki:

2 dzwonki z łososia
oliwa z oliwek
pieprz
sól

sos (porcja dla dwóch osób):

3 łyżki kaparów
garść świeżych liści bazylii
1 łyżeczka pesto zielonego
1 łyżka posiekanej natki zielonej pietruszki
2 łyżki oliwy z oliwek
sok wyciśnięty z połówki małej cytryny
1 duży ząbek czosnku

Przygotowanie:

Rybę usmażyć z dwóch stron. Ok 5 min. tak, żeby bez problemu rozdzielała się na
kawałeczki.

Wypukane kapary oraz bazylię, pesto, pietruszkę i czosnek .
Następnie do powstałej masy dodajemy oliwę i sok cytryny.

Po usmażeniu rybę przyprawiamy sosem trzymanym chwile w lodówce.

Smacznego!
Posted by Picasa

czwartek, 28 sierpnia 2008

Suflet jabłkowy




Wczoraj odwiedziła nas moja ukochana kuzynka, a ja postanowiłam zrobić jej słodką niespodziankę. Długo rozmawialiśmy. Wspomnienia z dzieciństwa zawsze krążą wokół ogrodu naszej Babci. Ten ogród zawsze pełen był owoców, znajdował się tam hamak, z którego można było patrzeć na góry. Nasza kochana Babcia każdego dnia wieczorem obierała nam jabłka. Do dzisiejszego dnia zapach jabłek przypomina nam wakacyjne wizyty u siwiuteńkiej eleganckiej Pani w kapeluszu. Stwierdziłam, że nasze spotkanie również musi wiązać się z jabłkami. Ponieważ od dawna chciałam zrobić suflet postanowiłam, że będzie to suflet jabłkowy.

Suflet jabłkowy:

3 duże kwaśne jabłka
3 łyżki mąki
3 jajka
½ szklanki cukru
1 łyżka masła
1 szklanka mleka
1 łyżka cukru migdałowego
skóra z 1 cytryny
szczypta soli
tłuszcz do smarowania formy lub foremek
1 łyżka cukru


Jajka rozbijamy i rozdzielamy żółtka od białek.
Żółtka łączymy z cukrem i ucieramy. Do utartych żółtek dodajemy łyżkę masła i dalej ucieramy. Jabłka obieramy, kroimy w ćwiartki i pieczemy w przez 10 min. w piekarniku (temp. 150 stopni). Po upieczeniu jabłka przeciskamy przez sitko do rondelka i delikatnie podgrzewamy. Ukręcone żółtka z masłem umieszczamy w naczyniu na garnku z gotującą się wodą. Nie możemy dopuścić do zagotowania się masy! Dolewamy podgrzane wcześniej mleko i startą skórkę z cytryny, a na koniec cukier waniliowy.
Masa musi zgęstnieć. Ubijamy białka z łyżką cukru na sztywno.
Jabłka przekładamy do masy.
Piekarnik nastawiamy na temp. 200 stopni.
Ubite z cukrem białka dodajemy do masy. Delikatnie i nie mieszamy za szybko!!!!
Przekładamy wszystko do naczynia żaroodpornego.
Ja piekę suflet w małych foremkach. Czas pieczenia ok. 15-20 min.
Suflet podajemy zaraz po upieczeniu kiedy góra trochę zbrązowieje.
Normalne jest to, że suflet trochę opada po wyciągnięciu z piekarnika dlatego podajemy szybko.

środa, 27 sierpnia 2008

Focaccia



Trochę po włosku, trochę po grecku.

Dzisiaj moje smaki kierują się w stronę kuchni włoskiej.
Focaccia z serem feta będzie pogromcą naszego głodu.
Każda włoska rodzina ma swój przepis na to pieczywo.
Przepis zapożyczyłam od pewnego Włocha, ale o mamma mia, musiałam sama dochodzić do tego ile jakich składników bo w innym przypadku wyszedł by z tego mizerny spalony placek.

Składniki:

300 g mąki
250 g sera feta
3 łyżki oliwy z oliwek
½ łyżeczki soli
½ szklanki letniej wody
1 łyżeczka drożdży instant (płaska)


Przygotowanie:

Mąkę, sól, drożdże, wodę oraz oliwę z oliwek łączymy i wyrabiamy aż powstanie gładkie ciasto.
Z ciasta tworzymy kulę i odstawiamy na 30 min. w ciepłe miejsce.
Po tym czasie dzielimy kulę na dwie równe części. Każdą część rozwałkowujemy cieniutko.
Pierwszą wkładamy na spód formy (ja robię focaccię w formie do tarty o średnicy 24 cm). Nakładamy ser feta i przykrywamy drugą rozwałkowaną częścią ciasta, a następnie leciutko nakłuwamy widelcem. Nagrzewamy piekarnik do 200 stopni i pieczemy 35 min aż góra się zarumieni.

Ja zrobiłam dodatkowo prostą sałatkę, którą bardzo lubię

Zielona sałatka:

kilka liści sałaty lodowej (lubię kiedy jest wymyta wcześniej i wsadzona do lodówki wtedy staje się jeszcze bardziej chrupka)
1 ogórek zielony
oliwki (w zalewie czosnkowo-cytrynowej)
zielona pietruszka

Jak większość sałatek układam ją warstwami i nawet nie mieszam (mieszanie wszystkiego w jednolitą masę jest typowe dla tych, którzy żyją przyzwyczajeniami sałatek z majonezem).
Całość polewam oliwą z oliwek oraz doprawiam do smaku sokiem z cytryny.
Posted by Picasa

poniedziałek, 25 sierpnia 2008

Gorąca czekolada


Pochmurna pogoda, zimny wieczór...brr
Nie mam na nic ochoty. Gęsia skórka na ciele i marzenia o leżeniu pod ciepłym kocem przeważają. Do tego wszystkiego poszukuje czegoś przyjemnego w telewizji.
Ten ogólny spadek formy wywołany szklaną pogodą i faktem, że już za parę dni trzeba przerzucić kartkę w kalendarzu i pożegnać miesiąc „sierpień” trochę mnie przytłaczają.
Dlatego wydaję wojnę uczuciu zimna i robię coś, co miłośnikom czekolady również poprawi nastrój. Ten słodki afrodyzjak postawi Was na nogi, rozgoni czarne chmury i z pewnością doda energii. Ci z Was którzy są na wiecznej diecie muszą zrobić sobie dzień dziecka bo nie da się ukryć, ale kaloryczność tego napoju jest niemała ;-)
Dzisiaj prosta wersja mojej czekolady na gorąco, resztę zostawiam na zimowe wieczory.

Na jedną filiżankę:

25 g gorzkiej czekolady
20 g mlecznej czekolady
ok. 50 ml. brandy
2 łyżeczki cukru
ok. 150 ml. mleka
1 płaska łyżeczka imbiru w proszku


Podgrzać mleko i rozpuścić w nim czekoladę, dodać cukier, imbir, a na koniec brandy.
Wszystko wymieszać.
Smacznego!

Koc, film i mijają wszystkie smutki ;-)
Posted by Picasa

Bułki z jagodami

Dostałam jagody... ;-)

Składniki:

2,5 łyżeczki suszonych drożdży instant
1/4 szklanki ciepłej wody
170 g masła
½ łyżeczki soli
3/4 szklanki mleka
570 g mąki
3 łyżki cukru
1 jajko
1 żółtko do posmarowania bułek
ok. 3 płaskich łyżek cukru trzcinowego do posypania
Nadzienie:270 g jagód
½ opakowania cukru waniliowego
1 ½ łyżki bułki tartej
2 łyżki cukru (płaskie)


Przygotowanie:

Masło rozpuścić w rondlu i dodać mleko. Podgrzać i odstawić, żeby wystygło.
W misce połączyć mąkę, sól, drożdże i cukier. Składniki w misce pomieszać.
Do miski wbić jedno jajko i delikatnie pomieszać, później stopniowo dodawać zawartość rondla i wodę. Ciasto zagnieść i odstawić na godzinę w ciepłe miejsce żeby wyrosło (przykryć ściereczką).

Przygotować żółtko i pędzelek do smarowania bułek.
W osobnym naczyniu pomieszać jagody z cukrem i bułką.
Z ciasta robić placuszki ok. 8 cm, nadziewać jagodami i formować bułki.
Układać na blasze pokrytej papierem do pieczenia.
Posmarować żółtkiem i posypać cukrem trzcinowym.
Odstawić w ciepłe miejsce na 25 min.
Piekarnik nagrzać przed wsadzeniem bułek na 200 stopni.
Piec 20 min (w niektórych piekarnikach może być krócej, aż do zbrązowienia skórki).

Smacznego!
Posted by Picasa

niedziela, 24 sierpnia 2008


Kri-Kri
Posted by Picasa
Posted by Picasa

Kreta-radość życia (cd)

Wiosna to doskonały moment nie tylko ze względu na rośliny, wtedy też siedząc w ciepłym morzu można obserwować ośnieżone szczyty.
Na szlaku historycznym pojawia się miasto Rethymno z romantycznym weneckim portem.
W mieście również widoczne ślady tureckiego panowania – meczety i minarety.
W wąskich malowniczych uliczkach przechodzimy koło domów z drewnianymi balkonami. Tam też uciekamy z portowych tawern, żeby kameralnie zjeść grecki obiad. Szczęśliwie wchodzimy w zaułki, po których nawet nie spodziewamy się, że kryją cudowną tawernę obrośniętą roślinnością. Jej stoliki ustawione są w wąskiej uliczce między ścianami starych kamienic. Kiedy oddalaliśmy się od portu słońce grzało mocno, a turyści przeplatali się w ulicach. My siedzimy w ciszy i cieniu. Sympatyczny Grek z dużym brzuszkiem obsługuje nas i uśmiecha się miło. Jeszcze tego dnia nie zdążył zmęczyć się pracą. Sam ma ochotę żeby coś przekąsić więc się do nas przysiada. To jego tawerna.
Zaczynamy od faszerowanych pomidorów. W środku wyczuwamy smak mięty.
Grecka kuchnia nigdy nam się nie nudzi.
Posted by Picasa

Kreta-radość życia


Kreta to piąta co do wielkości wyspa Morza Śródziemnego.
Wyspa kontrastów, słońca i pięknych krajobrazów. Jej wyjątkowość to wysokie góry (masyw Lefka – najwyższy szczyt Pachnes 2456 m. n.p.m.), a z drugiej strony plaże z krystalicznie czystą wodą. Urokliwe zatoczki, wspaniałe miasta utkane z wąskich uliczek.
Wpływy Imperium Rzymskiego, Wenecjan, Turków widoczne są gołym okiem.
Wszechobecne dzikie kozy (kri-kri) wchodzące pod koła kierowcom i senne górskie wioski. Tawerny i restauracje, których stoliki stoją właściwie na drogach. Ludzie dzięki którym każdy chce zostać Kreteńczykiem.
Kto nie był, koniecznie musi odwiedzić tą czarującą wyspę. Poczuć jej zapachy i zostać choć na moment wyspiarzem.
Warto odwiedzić Kretę wiosną, żeby cieszyć się kwitnącą roślinnością.
Przeżyć święto kwiatów (1 maja), zobaczyć ludzi którzy w tym czasie zbierają pachnące zioła.
Kreta z lotu ptaka
Posted by Picasa

Indyk w zielonym pieprzu


Smaki, które są w naszej pamięci, a których kiedyś zaznało nasze podniebienie potrafią często wracać. Przypominamy sobie zapachy, sposób podania, pogodę za oknem, ludzi którzy nam wtedy towarzyszyli. W niedzielę powracają do mnie smaki rodzinnych obiadów. Zarówno tych, które jadaliśmy w domu, jak i tych zjedzonych w restauracjach.
Bardzo często powraca do mnie smak pieczeni w koniakowym sosie z małymi kluseczkami i słodko – kwaśną sałatką. To był chyba najdłużej oczekiwany obiad, ale opłacało się czekać.

Składniki:

½ kg piersi indyka
½ szklanki mąki do panierowania
3 łyżki oliwy z oliwek do smażenia
1 cebula
1 łyżka miodu
½ szklanki koniaku
1 łyżeczka soli
½ łyżki soku z cytryny
2 łyżki zielonego pieprzu w zalewie ( ja użyłam hiszpańskiego zielonego pieprzu)
½ szklanki wody


Przygotowanie:

Indyka kroje w cieniutkie plastry. Panieruje w mące i podsmażam na patelni. Obracam regularnie poczym przykrywam (mięso dzięki temu nie będzie suche).
Na osobnej patelni rumienie cebulę pokrojoną w talarki (na łyżce oliwy). W blenderze miksuje zeszkloną cebulę z koniakiem i łyżką miodu.
Dzięki temu powstaje podstawa sosu. Do sosu dodaję sok z cytryny.
Przed przelaniem sosu podsmażam mocniej mięso w taki sposób żeby z każdej strony panierka była rumiana. Przelewam sos na patelnię i potrząsam żeby oblepił każdy kawałek.
Wsypuję 2 łyżki pieprzu i zostawiam wszystko na minutę po czym dolewam wodę.

Tak przygotowanego indyka podałam z małymi kluseczkami:
3 ziemniaki ugotowane w mundurkach i przeciśnięte przez praskę, 1 jajko, 1 ½ szklanki mąki – wyrobione ciasto kroje na małe kopytka i gotuje w osolonej wodzie, aż wypłyną.
Wystarczy kiedy wrzuci się je do garnka po tym jak przelejemy sos na patelnie :-)

Oczywiście do tego dania podaję sałatkę i schłodzone wino :-)
Posted by Picasa

sobota, 23 sierpnia 2008

Minestrone


Po nocnym, wyjątkowym spotkaniu ze znajomymi długo leżymy w łóżku. Z przyjemnością leniuchujemy, jemy szybkie śniadanie i zapadamy ponownie w słodki sen.
Pochmurne letnie popołudnie sprawia, że lenistwo ogrania nas całkowicie, ale nasze brzuchy nie są, aż tak leniwe jak my i zaczynają domagać się czegoś ciepłego.
Nie chcemy jeść ciężkiego obiadu dlatego powstaje Minestrone.
Zupa, która nasyci nas, rozgrzeje i pobudzi do życia.
Jest zupą wielu smaków. Jej skład jest różny w zależności od regionu Włoch.
Podstawa tej zupy to duża ilość warzyw.

Składniki:

800 g cukinii pokrojonej w kostkę
2 ziemniaki pokrojone w kostkę
1 ziemniak wcześniej ugotowany (nie jest niezbędny)
1 cebula
1 duża marchew
1 duża czerwona papryka
1 duży pomidor sparzony i obrany ze skórki
½ łyżeczki pieprzu
½ łyżeczki słodkiej papryki
1 łyżeczka soli
1 łyżka oliwy z oliwek
1 l. wody
2 łyżki poszatkowanej natki pietruszki
1 kostka rosołowa do smaku

Przygotowanie:

Marchew obrać i pokroić w talarki. Ziemniaki pokroić w kostkę. Marchew i ziemniaki wrzucić do wywaru z kostki (0,5 l wody).
Cebulę pokroić w kostkę i zeszklić na łyżce oliwy, kiedy cebula będzie rumiana dorzucić wcześniej ugotowanego w mundurku ziemniaka (oczywiście obranego i pokrojonego w kostkę), a na koniec połowę papryki (kostka) – wszystko dusić pod przykryciem.
Cukinię wrzucić do garnka, następnie resztę papryki (kostka). Ziemniaka, cebulę, paprykę połączyć z resztą. Dolać do garnka 0,5 l wody. Kiedy ziemniaki i cukinia będą miękkie zupa jest gotowa.
Należy jednak pamiętać, że warzywa nie mogą być rozgotowane. Mają być takie żeby wyczuć smak każdego z nich. Zupę gotuje się krótko.
Zupę przelaną do misek ozdabiam pomidorem pokrojonym na małe kawałeczki, oliwkami z pastą czosnkową i zieloną pietruszką.
Przed podaniem zupy robię w piekarniku grzanki, które doprawiam oliwą z oliwek.

Smacznego!

czwartek, 21 sierpnia 2008

Domowa lemoniada


Domowa lemoniada (porcja na dwie szklanki)

2 szklanki wody mineralnej gazowanej
2 łyżeczki demerary
2 łyżki granulatu herbaty o smaku cytrynowym
1 cytryna
5 kostek lodu

Przygotowanie:
Cytrynę obrać ze skórki w taki sposób żeby powstała spiralka, którą należy przez 1 min. trzymać w gotującej się wodzie. Skórkę wyciągnąć i przekroić w taki sposób żeby powstały dwa paseczki. Skórki posłużą później do ozdobienia lemoniady.
Obraną cytrynę pokroić ćwiartki. Wrzucić na dno szklanek lub kieliszków po ćwiartce cytryny.
Z reszty cytryny wycisnąć sok. Każdy kieliszek zasypać do połowy kruszonym lodem.
Dwie łyżki granulatu zalać w szklance wodą mineralną. (do połowy szklanki)
Przelać do kieliszków. Lemoniadę ozdobić skórką, a na górę wsypać po łyżeczce demerary.
Miłośnicy cukru mogą pozwolić sobie na większą ilość demerary.
Posted by Picasa


Posted by Picasa

Lemoniada

To już końcówka lata i ostatnia szansa na czerpanie przyjemności z picia zmrożonej lemoniady w promieniach słońca. Zawsze zastanawia mnie dlaczego w Polsce jest tak niewiele miejsc i sklepów gdzie mogę kupić kolorową buteleczkę z napisem lemoniada.
Nie napój, nie oranżada ale lemoniada. Przypominam sobie opowieści starszych o tych lemoniadowych upalnych dniach kiedy kolorowy napój smakował doskonale. Nawet jeśli był sztucznie barwiony (czego i teraz wielu napojom nie brakuje), a dźwięk strzelającego korka zapowiadał szybkie zgaszenie pragnienia.
Dzisiaj każda butelka zamykana porcelanowym korkiem na drucikach przyciąga moją uwagę.
Kiedy zobaczyłam francuską lemoniadę marki „Sa Geyer” nie mogłam się powstrzymać żeby jej nie kupić. Ponad stuletnia tradycja w produkcji lemoniady.
Dlaczego w Polsce nie można produkować lemoniady w takich butelkach?
Za każdym razem kiedy ją otwieramy dźwięczy jak butelka szampana. Tylko lemoniada i aż lemoniada ;-) Takie bezalkoholowe gazowane szaleństwo.
Posted by Picasa

środa, 20 sierpnia 2008

Ptasie mleczko

Kiedy przechodzę koło sklepów ze słodyczami nie mogę się nadziwić i zazdroszczę tym, którzy pociągają mamę za spódnicę z prośbą o czekoladę.
Często słyszę za plecami: a mogę jeszcze cukierki?
Uśmiecham się wtedy i przypominam sobie czasy kiedy byłam mała i w ten sam sposób naciągałam babcię albo mamę na coś słodkiego.
Gumy kulki sprawiały na podwórku dużo zamieszania, zafarbowane języki jeszcze więcej, a już pokazywanie sobie kolorowych jęzorów powodowało tyle śmiechu, że bolały brzuchy.
Później nastała era Donaldów, które nie były już tak kolorowe ale za to miały kolorowe obrazki dzięki czemu można było nawiązać mnóstwo kontaktów podwórkowych przy wymianach. Kto miał więcej był w lepszej sytuacji.
Do dzisiejszego dnia nie wiele się zmieniło i dzieci dalej cieszą kolorowe słodycze, a w nich nalepki, obrazki i kapsle. Jedyna zmiana to mnogość słodkości w sklepach.
Ja pamiętam, że odskocznią od gumy kulki i reszty, którą można było znaleźć w sklepiku były wizyty w cukierni, a w niej kolorowe galaretki.
Małe galaretkowe kwadraty pomieszane w pucharku.
Te wspomnienia skusiły mnie do zrobienia deseru, który w pewien sposób przypomina dzieciństwo. Dlaczego? Spróbujcie sami, a sami zobaczycie ;-) kolory z dzieciństwa.

Ptasie mleczko z galaretką.

Składniki:
3 galaretki w różnych kolorach
½ szklanki cukru
1 szklanka mleka
2 łyżki żelatyny
100 g mieszanki bakaliowej
¼ tabliczki gorzkiej czekolady (używam gorzkiej żeby deser nie był zbyt słodki, ale można użyć każdej)
½ l. śmietany 18%
owoce (mogą być z puszki) ja użyłam 2 brzoskwiń, 1 banana, 3 śliwek

Przygotowanie:

Każdą z galaretek rozpuścić w szklance gorącej wody.
Wystudzić i odstawić do stężenia. Najlepiej w talerzach albo pojemnikach – później będą nam potrzebne galaretkowe kwadraty.
Kiedy stężeją galaretki owoce pokroić w kostkę.
Żelatynę wsypać do szklanki i zalać w taki sposób żeby woda przykryła żelatynę.
Kiedy żelatyna wchłonie wodę dodać wrzątek ok.1/2 szklanki.
Żelatyna musi się całkowicie rozpuścić, a następnie ostygnąć.

Czekoladę zetrzeć na tarce.
Zagrzać mleko razem z cukrem i zostawić do ostudzenia.

Śmietanę miksować ok. 2 min. po czym dodać mleko, miksować 1 min. później dodać żelatynę. Na końcu dodajemy resztę składników tj. galaretki, czekoladę, bakalie i owoce, a następnie mieszamy łyżką i przelewamy do dużej misy lub tortownicy.
Po ok. 30 min. pobytu w lodówce deser jest gotowy.

Smacznego!!!
Posted by Picasa

Krem z kabaczka


Dzisiaj przygotowałam krem, który nie jest pracochłonny i można powiedzieć, że robi się sam. Ponieważ mamy czas cukiniowo – ogórkowo – kabaczkowy postanowiłam zrobić sezonowy obiad. Kabaczek jest warzywem, które łatwo poddaje się obróbce i można z niego wyczarować naprawdę wiele dań.

Składniki:
1 Kabaczek średniej wielkości ok. 25cm
1 mała cebula
2 czubate łyżki masła
2 czubate łyżki serka topionego typu gołda
1 szklanka wody
pół łyżeczki pieprzu
sól do smaku
kostka Knorr zielona pietruszka

Przygotowanie:

Obranego kabaczka pozbawiamy pestek i kroimy w kostkę.
Wkładamy do garnka i zalewamy szklanką wody.
Kiedy kabaczek zacznie się gotować wrzucamy kostkę pietruszki i solimy do smaku.
Gotujemy pod przykryciem!
Na patelni szklimy cebulę na łyżce masła. Drugą łyżkę masła dodajemy do gotującego się kabaczka. Rumianą cebulę dodajemy do kabaczka.
Kiedy wszystko jest miękkie dodajemy ser topiony.
Następnie wszystko miksujemy i doprawiamy pieprzem i solą, aż do otrzymania konsystencji budyniu.
Krem można ozdobić zieloną pietruszką albo grzankami.
Ja podaję krem z grzankami z pieczywa ciabata ale nawet wtedy nie zaszkodzi odrobina pietruszki dla ozdoby.

Smacznego!!!
Posted by Picasa

wtorek, 19 sierpnia 2008


Smacznego!

Posted by Picasa

Ciasto ze śliwkami

1 ½ szklanki śliwek bez pestek
1 szklanka cukru
1,5 szklanki mąki
4 jajka
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
3 łyżki oleju
2 łyżki wody
1 łyżka octu
Przygotowanie

Zaczynamy od przygotowana formy.
Ja piekę to ciasto w foremce o średnicy 24cm.
Formę smarujemy masłem i wysypujemy bułką tartą.

Drylujemy śliwki.
Jajka ubijamy z cukrem ok. 5 min.
Do ubitych jajek dodajemy olej, wodę i ocet, a następnie mieszamy. Na tym etapie możemy włączyć do nagrzania piekarnik. Ciasto pieczemy w 190 stopniach.
Mąkę mieszamy z proszkiem do pieczenia i dodajemy resztę składników.
Tak przygotowane ciasto przelewamy do formy i na wierzchu układamy połówki śliwek.
Ciasto pieczemy 40 min. po tym czasie sprawdzamy patyczkiem. Jeśli patyczek jest suchy możemy wyciągnąć ciasto z piekarnika.
Ja posypuje je cukrem pudrem.
Posted by Picasa


Drzewko długowieczności


Drzewko długowieczności, drzewko symbol pokoju, drzewko, które jest elementem wakacyjnego krajobrazu. Owoce tego wspaniałego drzewa, które sadzi się prawie od linijki, umilają nasze wieczory i są wspaniałym dodatkiem do wina. Sałatka, w której się pojawiają to „niebo w gębie”. Oliwki bo o nich mowa na stałe wkroczyły do naszego jadłospisu.
Nie ma tygodnia żeby nie pojawiły się na naszych talerzach.
Bardzo lubimy te z pestkami, które mają intensywny smak.
Zachęcam do próbowania wszystkich.
Kiedy odwiedzamy naszą kochaną Grecję nie ma dnia bez oliwek.
Pobyty w krajach słynących z uprawy oliwek są oceanem przyjemności dla turystów, którzy je kochają. Targowiska, na których stargany uginają się od oliwek wielkości przepiórczych jajek.
Uprzejmi handlarze pakują oliwki w papierowe rożki, a te trafiają natychmiast do naszych ust.
Kiedy je jemy, zamykamy oczy i natychmiast przenosimy się w wąskie nagrzane słońcem uliczki, ukryte piazza i skwery (na szczęście jeszcze takie istnieją), widzimy kolorowe kwiaty, które Bóg jeden wie jak żyją na tej spalonej ziemi.
Wiele razy gościły na naszym wakacyjnym stole, kiedy nocami popijaliśmy schłodzone wino, powietrze pachniało fantastycznie, a nasze ciała odpoczywały przed kolejnym upalnym dniem. Być może nowym dniem z oliwkami i fantastyczną zieloną oliwą.
Zbiory oliwek zaczynają się z końcem września, a kończą w lutym.
My musimy zadowolić się tymi które trafiają do naszych sklepów. Myślę, że z roku na rok mamy większy wybór i możemy spotkać na sklepowych półkach oliwę z oliwek z różnych zakątków świata i tak samo jest oliwkami. Nadziewane kaparami, w solance, z serem feta, papryką, migdałami, cytryną, anchois i pestką, na której nie świadomi jej obecności łamią zęby ;-)
Oliwkowe święto w naszym domu.
Posted by Picasa

Chleb cwaniaczek

Tym razem o chlebie i domu pachnącym chlebem.

Chyba każdy z nas wchodząc do piekarni pachnącej pieczywem ma ochotę na pyszny chlebek, a jeśli odzywa się mały głód to wystarczy masełko i rozpoczynamy ucztę.
Moim kulinarnym marzeniem był zawsze domowy chleb i zapachy, które ściągają do kuchni całą rodzinę. W naszym domu piecze się różne chleby, również te bardziej pracochłonne na zakwasie. Czas jednak jest okrutny i dlatego musimy go oszukać.
Oto przepis dla zapracowanych, którzy pragną domu pachnącego chlebem ;-) w krótkim czasie.


Składniki:

3 szklanki mąki pszennej
2 łyżeczki suszonych drożdży
1 1/8 szklanki ciepłej wody

2 łyżeczki soli (płaskie)


Przygotowanie:

Mieszamy wszystkie składniki.
Wyrabiamy ciasto bardzo dokładnie. Jeśli jest zbyt twarde pomagamy sobie wodą.
Należy jednak pamiętać o tym, że ciasto powinno przypominać zabawę z plasteliną, a przelane niestety się nie uda.
Nasze wyrabianie powinno trwać ok. 10 minut, chociaż dłuższe wyrabianie z pewnością mu nie zaszkodzi.
Wyrobione ciasto odstawiamy w ciepłe miejsce na 90 min.
Kiedy jest zimno pomagam sobie nagrzewając trochę piekarnik i po wyłączeniu oraz przewietrzeniu zamykam ciasto w cieple.
Po wyrośnięciu przez chwilkę ciasto zagniatamy uderzając je pięścią.
Formujemy chleb i wsadzamy do wyłożonej papierem keksówki.
Przykrywamy i odstawiamy na 45 min. do ponownego wyrośnięcia.
Ja przed pieczeniem smaruje chleb pędzelkiem nasączonym w mleku i posypuję makiem.
Chlebek pieczemy 30-40 min. w 190 stopniach.

Smacznego!!!
Posted by Picasa

czwartek, 7 sierpnia 2008

Letnie śniadanie


W upalne dni na samą myśl o ciężkim śniadaniu, któremu towarzyszą kiełbaski albo inne ciężkie dania robi się jeszcze cieplej.
Nie jest niczym skomplikowanym przygotowanie śniadania, które sprawi, że pokochamy lato. I nie chodzi też o śniadanie, które kończy się szybkim wymieszaniem jogurtu w plastikowym kubeczku. Chociaż przyznaję, że i takie się zdarzają.
Oto sposób na to jak zacząć dzień lekko i kolorowo.
Obudzić żołądek i zachęcić do kolejnego pysznego dnia.

Składniki:
1 szklanka świeżych truskawek
kubek jogurtu bałkańskiego albo jogurtu na recepturze greckiej (niepełny)
½ szklanki musli lub płatków kukurydzianych
miód (może być pszczeli wielokwiatowy ważne, żeby był lejący)

Naczynie:
miseczka średniej wielkości

Przygotowanie:

Truskawki kroje na plasterki.
Dno miski przykrywam plasterkami truskawek.
Na truskawki kładę jogurt i rozsmarowuje (jak krem przy przygotowaniu tortu).
Warstwę jogurtu przykrywam musli. Musli słodzę miodem Wszystko dociskam do dna miski.
I tak samo układam następne piętro.
Robię tak dopóki miska nie jest pełna.
Miseczkę przykrywam talerzykiem. Chwytam wszystko i obracam, lekko potrząsając.
W ten sposób powstaje może nie do końca idealny jogurtowy piętrus, którego już na talerzyku ozdabiam truskawkami.

Teraz tylko kawa i dobre radiowe wiadomości;-)
Smacznego!
Posted by Picasa

Cannoli di manna

Sycylia, czyli tam gdzie manna z nieba spada.
Oczywiście nie dosłownie bo manna na Sycylii spływa z jesionu mannowego.
Nazwa tego drzewa pochodzi od soku wydzielanego z uszkodzonych pędów, który krzepnąc tworzy tzw. mannę, mającą zastosowanie w medycynie (właściwości przeczyszczające).
Drzewo zostaje zranione zakrzywionym nożem, później wbija się w nie gwóźdź, a do niego przywiązany jest sznurek po którym spływa sok.
Sok po jakimś czasie krystalizuje się, a sznurek zostaje usunięty i tak powstają cukierki ze słodkich kryształków.
Posted by Picasa

wtorek, 5 sierpnia 2008

Przepis na pierogi z Lublina

Ciasto:
500g mąki pszennej (użyłam mąki typ 500)
1 jajko
125 ml wody
szczypta soli

Farsz:

2 duże ugotowane ziemniaki
200 g sera feta
1 duża cebula
ok. 300 g sera białego
oliwa
sól
pieprz
szklanka kaszy pęczak

Przygotowanie ciasta:
Mąkę przesiewamy przez sito na stolnicę – robimy stożek i w środek wbijamy surowe jajko, dodajemy sól, wodę i zagniatamy. Starannie wyrobione ciasto posypujemy z wierzchu mąką, robimy dość gruby wałek i dzielimy na kilka części.
Każdą część lekko spłaszczamy ręką, wałkujemy na cienki placek.
Ja wałkuję ciasto bardzo cieniutko. Do wykrawania pierogów używam specjalnej foremki, ale można sobie pomóc szklanką albo foremkami do ciasteczek.
Uwaga! Jeśli ciasto jest zbyt twarde możemy dolać do niego wody, ale bardzo ostrożnie.
Ciasto poddaje się ciężko przy wałkowaniu, ale takie właśnie powinno być.


Przygotowanie farszu:
Na początku gotujemy kaszę (1 szklanka kaszy w 2 szklankach wody) i ziemniaki.
Ugotowane ziemniaki przeciskamy przez prasę.
Z lenistwa nie czekam aż wystygną i robię to kiedy są jeszcze gorące.
Do przeciśniętych ziemniaków wkładamy fetę (używam fety ponieważ farszu nie muszę wtedy solić zbyt mocno, a same pierogi mają lepszy smak)
Ziemniaki i fetę rozgniatam w misce.
Na łyżce oliwy szklimy cebulę. Kiedy cebula zaczyna się rumienić przekładamy ją do rozgniecionych z fetą ziemniaków. Wtedy dodaję ser biały i doprawiam wszytko pieprzem.
Na koniec dodajemy ugotowaną kaszę.
Wszystko jeszcze raz mieszamy.


Z tak przygotowanego ciasta wykrawam koła, które nadziewam farszem.
Ulepione pierogi wrzucamy na wrzątek. Wyciągamy kiedy wypłyną.
Ja podaje je z cebulką zeszkloną na maśle.

Smacznego!

Magiczny Lublin z pierogami


To miasto do którego na pewno warto przyjechać.
Jego magia zapisana jest w obrębie starych murów obronnych czyli w starej części Lublina. Prowadzi tam Brama Krakowska z XIV wieku, która została rozbudowana i podwyższona w XVII wieku. Starymi uliczkami dochodzimy na rynek, w którego centrum znajduje się ratusz.
Podziwiamy zamkowe wzgórze.
Miasto nie należy do tych dopieszczonych, odrestaurowanych w każdym najdrobniejszym szczególe, ale moim zdaniem dodaje mu to uroku. Chodzimy po Lublinie i poznajemy nowe miejsca.
W tym mieście na starym rynku jedna z restauracji rozbawiła mnie do łez.
W menu restauracyjnym dania zostały odpowiednio zaklasyfikowane, w tej klasyfikacji figurują dania dla sknery ;-)
W daniach dla sknery tak kochane przez Polaków pierogi.
I coś jest na rzeczy bo rzeczywiście w większości restauracji pierogi i pierożki należą zwykle to tańszych pozycji.
Z tego powodu nie można im jednak odbierać tego, że są smaczne, a kiedy dobrze nadziane to już w ogóle niebo w gębie.
Występujące w tak wielu krajach pierogi (Ukraina, Rosja, Białoruś, Chiny) w tym u nas, gdzie zwykle toczy się debata, czy ruskie są naprawdę ruskie, bo przecież od wieków goszczą w naszej kuchni. Kiedyś podawane były przy okazji różnych świat, teraz na każdym kroku.
Jednak w Lublinie jem danie dla sknery, a dlaczego? Zaciekawił mnie farsz, a w jego składzie kasza i ser. Takie niby ruskie, a nie ruskie. Byłam zachwycona tymi pierogami, dlatego szybko zapamiętuje skład i w domu od pewnego czasu dla mojej rodzinki gotuje cudowne pierogi z Lublina.
Posted by Picasa

Zakazane piosenki, czyli o randkach moich dziadków!


„Niby nic, a tak to się zaczęło,
niby nic, zwyczajne "pa pa pa".
Jest w orkiestrach dętych jakaś siła,
bo to było tak:

Babcia stała na balkonie, dołem dziadek defilował,
ledwie go ujrzała, nieomal zemdlała; skrapiać trzeba było skronie.
Dziadek z miejsca zmylił nogę, pojął: czas rozpocząć dzieło!
Stanął pod balkonem, huknął jej puzonem, no i tak to się zaczęło."

Chociaż ta piosenka śpiewana przez Halinę Kunicką będzie bawić pokolenia to nie do końca jest prawdą, że tak to się zaczęło. Randki pokolenia naszych dziadków były inne. Trudno powiedzieć czy bardziej czy mniej romantyczne niż nasze. W powojennej Polsce, po przeżyciach związanych z tym ciężkim okresem przyszedł czas na obudowę kraju i materialnych strat, a jednocześnie czas pojenia naszych dziadków wizją demokracji ludowej. Na szczęście miłość zawsze pozostaje w oderwaniu od wszelkich systemów.
Poznali się na kursie.
On był studentem medycyny. Ona nosiła sukienki i garsonki, on zawsze w garniturze.
Jak wspomina moja Babcia, panowie chodzili kiedyś elegancko ubrani, nawet w największych upałach dziadek przychodził na randki pod krawatem. A jakie to były garnitury. Jakie ładne!
Latem ona ubrana była w elegancko skrojoną sukienkę, on w jasny garnitur.
Elegancja randek moich dziadków miała w sobie coś niezwykłego.
Chodzili na spacery, do kina między innymi na „Zakazane piosenki" z Danutą Szaflarską i Jerzym Duszyńskim w rolach głównych. Babcia wspomina też randkę w operze kiedy wystawiana była Tosca – Giacomo Pucciniego, obiad w restauracji. On nosił jej kwiaty, a największym dla mnie zaskoczeniem był podarunek Dziadziusia, który już wtedy awansował do roli narzeczonego, a był to komplet filiżanek do espresso z niebieskim kwiatowym wzorem. Taki romantyczny porcelanowy prezencik, który do dzisiejszego dnia stoi w kredensie mojej Babci.
Dziadziuś zresztą uwielbiał kolor niebieski, a ja też czuję do niego słabość.
No coż! Wnusia Dziadziusia ;-)
Później w życiu małżeńskim, moich Dziadków ta cudowna kobieta, w której zakochał się mój Dziadzio dostawała mdłości na widok niebieskich podarunków, ale za każdym razem z miłością dziękowała.
Pobrali się w roku 1953, 12 września. Byli dobrym małżeństwem, co ja mówię są. Mimo tego, że mój Dziadek zmarł parę lat temu, dla mnie jest nadal obok i myślę, że dla mojej Babci też.
Był wspaniałym człowiekiem, lekarzem i ojcem.
Widzę go jak się śmieje i podjada wieczorami po dyżurach smakołyki, które jego żona zawsze ma dla niego w lodówce, a Babcia denerwuje się, że po tym cichym podjadaniu zostanie bałagan, którego tak bardzo nie lubi.
Kiedy na nią patrzę mam wrażenie, że mimo upływających lat widzę kobietę, która jest tak samo delikatna i piękna. Teraźniejszy kult ciała nie ma u nic do rzeczy, to coś jest w człowieku albo tego nie ma.
To ludzie innych romantycznych randek. Randek jak ze starego filmu. Elegancja i piękno mimo upływającego czasu, wyjątkowe serca.

Pamięci mojego Kochanego Dziadka!
I dla mojej Kochanej Pięknej Babci, pod której skrzydłami tak dobrze się schronić!
Posted by Picasa

poniedziałek, 4 sierpnia 2008


Lody melonowe i truskawkowe;-)
Posted by Picasa
Fundacja Anny Dymnej „Mimo Wszystko”
Website counter

Nasze e-Książki
Foodle.pl
Blog jest mojego autorstwa i podlega prawu autorskiemu.

USTAWA z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych

Art. 115. 1. Kto przywłaszcza sobie autorstwo albo wprowadza w błąd co do autorstwa całości lub części cudzego utworu albo artystycznego wykonania, podlega karze pozbawienia wolności do lat 2, ograniczenia wolności albo grzywny.