piątek, 30 stycznia 2009

Czeska wycieczka - Ostrava


Ferie!!! :-)

Dla jednych już się zaczęły dla innych dopiero się zaczną. Ci, którzy uzależnieni są od swojego maleństwa i czasu szkolnego, korzystają z radością z zimowych wakacji. Część z nas wybiera się w góry, część nad morze pooddychać jodem, inni w tym czasie urządzają sobie letnie wakacje i leżą pod palmą. Nie wszyscy jednak zmieścimy się w tym samym czasie w Krynicy czy Zakopanem, czasami też różne wydatki lub brak urlopu ograniczają nas i nie pozwalają na dłuższy wyjazd.
Dzisiaj proponuję wycieczkę do naszych sąsiadów Czechów. Może to być jednodniowa wycieczka jeśli mieszkamy bliżej granicy. Ja nalazłam się tam przypadkiem, ale nie ukrywam, że bardzo się z tego ucieszyłam bo przecież zgłosiłam się do udziału w tygodniu kuchni czeskiej. Jeżeli macie chwilę i nie chcecie siedzieć w domu, to może warto zobaczyć co słychać u naszych sąsiadów. Proponuje Wam wycieczkę z konkretnym planem. Jeśli myślicie, że zabieram Was do starej Pragi to jesteście w błędzie. Zabieram Was do miasta, które od dłuższego czasu próbuje zmienić swoje typowo przemysłowe oblicze. Przyznaje ja widzę zmiany ale oczywiście czekam na większe ;-) Ostrawa, bo o niej mowa, położna ok. 80 km od Katowic (mieszkańcy Śląska mają do niej rzut beretem) jest miastem, które przy odrobinie zaangażowania wypełni nam cały dzień. Przystanek pierwszy – zaraz po przekroczeniu granicy w Chałupkach odwiedzamy pałac położony w miejscowości Šilheřovice. Pierwsza pisemna wzmianka dotycząca tej gminy pochodzi z roku 1377. W XVI wieku wybudowano tu zamek. Pierwotnie klasycystyczny doczekał się pseudobarokowej rekonstrukcji w drugiej połowie XIX wieku. W pobliżu zamku mieści się zameczek łowiecki, który otacza założony w latach 1820–30 park angielski o powierzchni 98 ha. Rosną tu buki, rododendrony, klony tatarskie, cisy oraz inne rzadkie gatunki roślin. Park zamkowy służy obecnie jako pole golfowe z 18 dołkami. W zimowej scenerii płac wygląda pięknie. Spędzamy tam chwilę, po czym przenosimy się do zupełnie innego świata. Przyznaję, że byłam sceptycznie nastawiona do odwiedzin w muzeum, które obsiane jest czołgami i bunkrami ale pogoda i dobry humor, a przede wszystkim dobre towarzystwo sprawiły, że przeżyłam :-) militarną część wycieczki. Może też dlatego, że w okolicy jest taka ilość bażantów, której jeszcze nigdy w życiu nie widziałam. Zatrzęsienie!!! Ptak na ptaku, niestety niektóre trafiają prosto pod koła przejeżdżających samochodów. Muzeum, w którym możecie zobaczyć czołgi i bunkry z czasu II Wojny Światowej znajduje się przy drodze między miejscowościami Hlučín i Darkovice
Kolejny przystanek na naszej wycieczce to Hornické Muzeum OKD – czyli skansen górniczy znajdujący się na przedmieściach Ostrawy. Tu możemy poznać historię górnictwa na tym terenie. Dzięki starszemu Panu, który w nim pracuje, i na szczęście mówi w naszym języku jest to znacznie łatwiejsze. Jak sam powiedział jego rodzinna wywodzi się z polskiej gałęzi i dlatego trochę mówi po Polsku. Jego wprowadzenie w historię kopalni i tych terenów bardzo nam pomogło, ponieważ kiedy zjechaliśmy już na podziemną część wycieczki oprowadzał nas czeski przewodnik co oczywiście wymagało od nas sporego skupienia ;-) Muszę jednak powiedzieć, że wszyscy Czesi byli dla nas mili i starali się bardzo, żebyśmy jak najwięcej wynieśli z odwiedzin w skansenie.
Na terenie skansenu znajduje się też górnicza gospoda Harenda u Barborky, która spragnionych napoi, a głodnych nakarmi :-) link: http://www.restaurace-pizzerie-kavarna.com/harenda_u_barborky W karcie spory wybór dań oczywiście tradycyjnej kuchni czeskiej i smaczne piwo z miejscowego browaru. Obsługa bardzo miła. Jednak Ci, którzy spodziewają się drewnianej karczmy stającej w głuchym polu muszą oswoić się z myślą, że jej budynek wygląda trochę inaczej, a wystrój jest prosty i zdecydowanie wpisany w charakter tego miejsca. W samej karczmie nie brakuje rzeczy związanych z ciężkim górniczym zawodem. Na ścianach umieszczono zdjęcia z kopalni, wiele innych eksponatów oraz zdjęcia gości którzy tutaj bawili. Cały skansen może być atrakcją zarówno dla dzieci jak i dla dorosłych.
Milusińscy, którzy będą zawiedzeni skansenem mogą udać się do Ostrawskiego ogrodu zoologicznego, które powinno im wynagrodzić straty. Jeśli nie umiecie się zdecydować, w którym kierunku dokładnie udać się w Ostrawie powinniście wybrać się do centrum miasta, nad którym króluje najwyższa w Republice Czeskiej wieża ratuszowa. To też był kolejny przystanek naszej wycieczki. Sama wieża nie jest może zbyt okazała, ale widok z niej jest bardzo przyjemny, a leniuchy będą zadowolone bo na samą górę można wjechać windą. Kolejny raz dopisało nam szczęście! Na górze znajduje się informacja turystyczna, a w niej pracuje młody Czech, który studiuje polonistykę. Mówił tak pęknie po polsku, że nie mogliśmy uwierzyć, że jest obcokrajowcem. Pan z wieży ładnie opowie Wam o tym co widzicie z góry i z pewnością podpowie co możecie jeszcze zobaczyć w Ostrawie.
Jeśli chcecie się wybrać na zakupy lub już zgłodnieliście po wizycie u Barborky możecie się wybrać do centrum i w okolice rozsławionej ulicy Stodolni. W sezonie zimowym wygląda pewnie gorzej niż latem, kiedy bawią się tutaj młodzi ludzie, między innymi Polacy przyjeżdżający tu na zakrapiane nocne imprezy. Nie bądźcie jednak zdziwieni kiedy przyjedziecie do Ostrawy w środku weekendu i zobaczycie prawie wymarłe miasto. Jak poinformował nas Pan w ratuszu, większość osób wyjeżdża z miasta na weekend i wraca dopiero wieczorem w niedzielę, więc próżno szukać tu krakowskiego tłumu i kafejki na kafejce.
Oczywiście jak to w Czechach spora część ostrawskiej społeczności to Romowie, ale myślę, że po moich ostatnich wojażach po Czechach czy Słowacji ;-) zdążyłam się już do tego widoku przyzwyczaić.
Ostrawa to także Slezkoostravský hrad – czyli zamek, który można zwiedzać oraz na którym można wysłuchać koncertu. W jego pobliżu znajduje się Miniuni – miejsce gdzie można zobaczyć miniaturowe makiety znanych na całym świecie budowli ;-) zwłaszcza dzieci powinny być z tego zadowolone :-)Od dziwo w ostrawskim hipermarkecie nie brakuje polskich akcentów w postaci stoiska z Rurkami Katowickim :-) co było dla mnie sporym zaskoczeniem. Widać, że tu odnoszą prawdziwy sukces i cieszą się dobrą sławą. Tutaj też spragnieni śmiesznych słodkich prezentów mogą kupić spory czekoladowy biust z białej lub ciemnej czekolady, a na zakończenie oczywiście każdy zdąży wyjść z koszyczkiem tego czego Polacy nigdy nie zapominają kupić u Czeskich sąsiadów czyli piwo ;-) – choć morawskie wina też są niczego sobie ;-)

Brak komentarzy:

Fundacja Anny Dymnej „Mimo Wszystko”
Website counter

Nasze e-Książki
Foodle.pl
Blog jest mojego autorstwa i podlega prawu autorskiemu.

USTAWA z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych

Art. 115. 1. Kto przywłaszcza sobie autorstwo albo wprowadza w błąd co do autorstwa całości lub części cudzego utworu albo artystycznego wykonania, podlega karze pozbawienia wolności do lat 2, ograniczenia wolności albo grzywny.