Czas przygotowania: szybciej niż TurboDymoMen ;-)
Porcja dla 2 osób:
2 szklanki mąki
woda
cebulka smażona na oleju ale mogą być skwareczki :-)
sól
Przygotowanie:
Mąkę prażymy na suchej patelni cały czas mieszając – musi delikatnie zbrązowieć.
Gotujemy wodę (jak na herbatkę).
Po uprażeniu mąkę przesiewamy przez sito do garnka i powoli zalewamy wrzątkiem ciągle mieszając.
Uwaga! Wodę należy lać ostrożnie i w małych ilościach, a w razie potrzeby dolewać.
Z mąki musi powstać ciasto, którego nie można za bardzo rozmoczyć, ale które już nie będzie jedynie mąką :-)
Wiem, że ten opis jest dość pokręcony, ale tak właśnie robi się prażuchy mojej babci – na wyczucie :-)
Z ciasta możemy szybko zlepić kluski albo nakładać na talerz i okrasić cebulką.
Smacznego!
środa, 14 października 2009
czwartek, 20 sierpnia 2009
Cypr na skróty
Jakieś dwa miesiące temu odwiedziłam Cypr. Był to krótki pobyt ale obfity w nowe znajomości i wrażenia.
Jedno z pierwszych zdań, które powinnam tu napisać to, że Cypr w pewnym momencie wydał mi się bardziej polski niż cypryjski co nie znaczy, że stracił przez to na uroku. Jest to bardzo przyjemne miejsce na spędzenie krótkich wakacji i chwilę relaksu.
Czy jest taki jak w pięknych telewizyjnych reklamach gdzie skąpo ubrana pani tonie w błękitnej wodzie? W pewnych miejscach pewnie tak, ale wierzcie mi że w poszukiwaniu błękitu jak z reklamy można też się wybrać w innym kierunku co nie znaczy, że jestem zawiedziona. Poznałam minimalnie Grecję, którą jestem zafascynowana, a Cypr może być jej namiastką. Jedno jest pewne, jak na każdej wyspie, życie toczy się tam wolniej, a słońca z pewnością nie brakuje.
Jak zwykle wypożyczyliśmy samochód żeby wgryźć się w tubylcze życie. Pierwsze wrażenie jak sen wariata, siedzę na miejscu kierowcy, a Łakomczuch prowadzi siedząc na miejscu pasażera. Po 30 minutach przyzwyczajam się do ruchu lewostronnego i już wiem, że nie jadę na czołowe. Wszystkie samochody wypożyczane na Cyprze mają czerwone tablice i dzięki Bogu bo jest szansa, że zwrócą na nas uwagę Cypryjczycy :-)
Sami „Cyprusy” jak powiedziała nam jedna z Polek pracujących na Cyprze, jeżdżą jak im się podoba. Cóż w końcu kierunkowskazy w tej temperaturze nie są aż takie ważne, kiedy za kierunkowskaz służy ręka klepiąca z czułością auto :-) My nie będziemy próbować jazdy w tym stylu w naszym kraju. Chociaż u niektórych jazda bez „zimnego łokcia” to jazda stracona. „Niestety” nie posiadamy tak bębniącego wyposażenia auta ;-) to też reumatyzm nam nie grozi.
Na wyspie można odpocząć i zobaczyć kilka ciekawych miejsc. Jednak jeśli liczycie na oszołomienie ŁAŹNIĄ AFRODYTY to się przeliczycie :-) Jeśli chcecie zobaczyć oszałamiającą PLAŻĘ AFRODYTY to też się przeliczycie :-)Dwa hity, do których ciągną turyści to nic innego jak mały sikający ze skały strumyk w krzaczkach, owszem w rezerwacie przyrody gdzie pięknych widoków nie brakuje (półwysep Akamas) ale sama Łaźnia nie kładzie na kolana. To sielankowe miejsce miało być ulubionym miejscem kąpieli Afodyty. Miejsce owiane legendą i historią – nie wolno pić wody ze źródełka bo nie daj boże spojrzycie później na kogoś i miłość buchnie ostrym płomieniem, nawet jeśli on lub ona nie myje od tygodnia włosów i nie ma już zębów. Co wypić na Cyprze dowiecie się dalej. Zanim jednak coś wypijecie może będziecie mieć odrobinę szczęścia i kupicie tu świeże soczyste mandarynki, które sprzedaje wychudzona babcia z pikapa. Ale same zakupy owoców to nic, musicie się jeszcze liczyć z tym, że owocami trzeba się podzielić z wolno ganiającym osłem. Ostatecznie osiołek pokaże co potrafi i będziecie uciekać w popłochu do samochodu.
Następny hit plaża Afrodyty – ciekawa, ładna, kamienista. Fenomen polega na tym, że trzeba opłynąć w tym miejscu skałę, najlepiej przy pełni księżyca, trzy razy. Jest to gwarancją odmładzania się każdego roku o rok ;-) Strach pomyśleć czy można przeżyć (fantastyczny film ;-) ) ciekawy przypadek Benjamina Buttona.
Nie opłynęłam bo jestem leniwa ;-), poza tym prądy wody za duże, a ja wolę się godnie zestarzeć.
Można tam podobno jak nigdzie indziej odnaleźć wyrzucone przez morze kamienie w kształcie serca, mam nadzieję, że nie robią ich w Chinach.
Ale z drugiej strony jeśli chcesz widzieć trójkąt to będziesz :-) Naprawdę nie wiem gdzie resztki mojego romantyzmu, a przecież tu podobno bogini miłości wyłoniła się z morskiej piany. Warto odwiedzić pięknie usytuowany klasztor Agios Neofytos, zobaczyć miejsce gdzie mieszkał Neofyt i poszukać ciszy. Natomiast w mieście Pafos trzeba zobaczyć przepiękne mozaiki, które są pozostałością wystawnych willi. Na mozaikach możemy odnaleźć postaci z antycznej mitologii. Mamy z resztą swój udział w odkryciu tych wspaniałych dzieł, ponieważ wykopaliska prowadzili polscy archeolodzy. Przy okazji odwiedzin parku archeologicznego można jeszcze zobaczyć latarnię morską z czasów brytyjskiego panowania (z tej strony widoczny również wrak statku greckiego, który osiadł na mieliźnie i którego podobno nie opłaca się usunąć dlatego też w piękny sposób rdzewieje) oraz Odeon – mały rzymski teatr.
Sam port w mieście Pafos to miejsce gdzie tłumnie przybywają turyści i statki wycieczkowe. Można tu zjeść np. meze chociaż jak zwykle jestem zdania, że im dalej od tłumu tym lepiej :-)
przynajmniej w takich miejscach.
Cóż to takiego jest MEZE? Meze to raj dla Łasuchów. To miniaturowe dania, które gwarantują spróbowanie wszystkiego co jest przygotowywane w restauracji. Można zjeść meze mięsne, rybne lub wegetariańskie. Najczęściej jest to do 20 różnych dań ale istnieją restauracje, które podają więcej – nawet 30 :-)
Mam nadzieję, że uda mi się przygotować w niedługim czasie zestaw Piknkiowy Meze, który będziecie mogli upichcić w swoich domach.
Co robi się po zjedzeniu Meze? Toczy ;-) a przynieść ulgę może kieliszek Zivaniji czyli cypryjskiego trunku podobnego do grappy.
Na Cyprze należy spróbować drinka Brandy Sour oraz ciężkiego i zbliżonego w smaku do Porto wina Comandria. Wina o bardzo starej recepturze :-) Wrócę do niej wkrótce. Poza tym wjeżdżając w góry zatrzymajcie się w jednej z winnic i zróbcie zakupy, najlepiej od razu ustalcie kto pozostanie w abstynencji ponieważ uroczy właściciele zaproszą Was na degustację. Ja odwiedziłam takie miejsce i dzięki uprzejmości właściciela dowiedziałam się trochę o produkcji tamtejszego wina oraz zobaczyłam wszystko z innej strony :-)
Cypr jest tyglem kuchni Greckiej i Tureckiej, chociaż w większych miastach nie brakuje miejsc gdzie Brytyjczycy mogą zjeść sycące śniadanie.
Na samej wyspie widać ich wielu. Wielu też wyjeżdża z Cypru z obrączką na ręku. Nic dziwnego hotele oferują im piękne śluby o zachodzie słońca.
Jeśli więc nie jesteście jeszcze zaobrączkowani to może warto urządzić wesele na Cyprze i poleżeć pod parasolem. Będę powracać jeszcze do tego miejsca, więc jeśli macie ochotę odwiedzajcie Piknik
CafePodróż
Jedno z pierwszych zdań, które powinnam tu napisać to, że Cypr w pewnym momencie wydał mi się bardziej polski niż cypryjski co nie znaczy, że stracił przez to na uroku. Jest to bardzo przyjemne miejsce na spędzenie krótkich wakacji i chwilę relaksu.
Czy jest taki jak w pięknych telewizyjnych reklamach gdzie skąpo ubrana pani tonie w błękitnej wodzie? W pewnych miejscach pewnie tak, ale wierzcie mi że w poszukiwaniu błękitu jak z reklamy można też się wybrać w innym kierunku co nie znaczy, że jestem zawiedziona. Poznałam minimalnie Grecję, którą jestem zafascynowana, a Cypr może być jej namiastką. Jedno jest pewne, jak na każdej wyspie, życie toczy się tam wolniej, a słońca z pewnością nie brakuje.
Jak zwykle wypożyczyliśmy samochód żeby wgryźć się w tubylcze życie. Pierwsze wrażenie jak sen wariata, siedzę na miejscu kierowcy, a Łakomczuch prowadzi siedząc na miejscu pasażera. Po 30 minutach przyzwyczajam się do ruchu lewostronnego i już wiem, że nie jadę na czołowe. Wszystkie samochody wypożyczane na Cyprze mają czerwone tablice i dzięki Bogu bo jest szansa, że zwrócą na nas uwagę Cypryjczycy :-)
Sami „Cyprusy” jak powiedziała nam jedna z Polek pracujących na Cyprze, jeżdżą jak im się podoba. Cóż w końcu kierunkowskazy w tej temperaturze nie są aż takie ważne, kiedy za kierunkowskaz służy ręka klepiąca z czułością auto :-) My nie będziemy próbować jazdy w tym stylu w naszym kraju. Chociaż u niektórych jazda bez „zimnego łokcia” to jazda stracona. „Niestety” nie posiadamy tak bębniącego wyposażenia auta ;-) to też reumatyzm nam nie grozi.
Na wyspie można odpocząć i zobaczyć kilka ciekawych miejsc. Jednak jeśli liczycie na oszołomienie ŁAŹNIĄ AFRODYTY to się przeliczycie :-) Jeśli chcecie zobaczyć oszałamiającą PLAŻĘ AFRODYTY to też się przeliczycie :-)Dwa hity, do których ciągną turyści to nic innego jak mały sikający ze skały strumyk w krzaczkach, owszem w rezerwacie przyrody gdzie pięknych widoków nie brakuje (półwysep Akamas) ale sama Łaźnia nie kładzie na kolana. To sielankowe miejsce miało być ulubionym miejscem kąpieli Afodyty. Miejsce owiane legendą i historią – nie wolno pić wody ze źródełka bo nie daj boże spojrzycie później na kogoś i miłość buchnie ostrym płomieniem, nawet jeśli on lub ona nie myje od tygodnia włosów i nie ma już zębów. Co wypić na Cyprze dowiecie się dalej. Zanim jednak coś wypijecie może będziecie mieć odrobinę szczęścia i kupicie tu świeże soczyste mandarynki, które sprzedaje wychudzona babcia z pikapa. Ale same zakupy owoców to nic, musicie się jeszcze liczyć z tym, że owocami trzeba się podzielić z wolno ganiającym osłem. Ostatecznie osiołek pokaże co potrafi i będziecie uciekać w popłochu do samochodu.
Następny hit plaża Afrodyty – ciekawa, ładna, kamienista. Fenomen polega na tym, że trzeba opłynąć w tym miejscu skałę, najlepiej przy pełni księżyca, trzy razy. Jest to gwarancją odmładzania się każdego roku o rok ;-) Strach pomyśleć czy można przeżyć (fantastyczny film ;-) ) ciekawy przypadek Benjamina Buttona.
Nie opłynęłam bo jestem leniwa ;-), poza tym prądy wody za duże, a ja wolę się godnie zestarzeć.
Można tam podobno jak nigdzie indziej odnaleźć wyrzucone przez morze kamienie w kształcie serca, mam nadzieję, że nie robią ich w Chinach.
Ale z drugiej strony jeśli chcesz widzieć trójkąt to będziesz :-) Naprawdę nie wiem gdzie resztki mojego romantyzmu, a przecież tu podobno bogini miłości wyłoniła się z morskiej piany. Warto odwiedzić pięknie usytuowany klasztor Agios Neofytos, zobaczyć miejsce gdzie mieszkał Neofyt i poszukać ciszy. Natomiast w mieście Pafos trzeba zobaczyć przepiękne mozaiki, które są pozostałością wystawnych willi. Na mozaikach możemy odnaleźć postaci z antycznej mitologii. Mamy z resztą swój udział w odkryciu tych wspaniałych dzieł, ponieważ wykopaliska prowadzili polscy archeolodzy. Przy okazji odwiedzin parku archeologicznego można jeszcze zobaczyć latarnię morską z czasów brytyjskiego panowania (z tej strony widoczny również wrak statku greckiego, który osiadł na mieliźnie i którego podobno nie opłaca się usunąć dlatego też w piękny sposób rdzewieje) oraz Odeon – mały rzymski teatr.
Sam port w mieście Pafos to miejsce gdzie tłumnie przybywają turyści i statki wycieczkowe. Można tu zjeść np. meze chociaż jak zwykle jestem zdania, że im dalej od tłumu tym lepiej :-)
przynajmniej w takich miejscach.
Cóż to takiego jest MEZE? Meze to raj dla Łasuchów. To miniaturowe dania, które gwarantują spróbowanie wszystkiego co jest przygotowywane w restauracji. Można zjeść meze mięsne, rybne lub wegetariańskie. Najczęściej jest to do 20 różnych dań ale istnieją restauracje, które podają więcej – nawet 30 :-)
Mam nadzieję, że uda mi się przygotować w niedługim czasie zestaw Piknkiowy Meze, który będziecie mogli upichcić w swoich domach.
Co robi się po zjedzeniu Meze? Toczy ;-) a przynieść ulgę może kieliszek Zivaniji czyli cypryjskiego trunku podobnego do grappy.
Na Cyprze należy spróbować drinka Brandy Sour oraz ciężkiego i zbliżonego w smaku do Porto wina Comandria. Wina o bardzo starej recepturze :-) Wrócę do niej wkrótce. Poza tym wjeżdżając w góry zatrzymajcie się w jednej z winnic i zróbcie zakupy, najlepiej od razu ustalcie kto pozostanie w abstynencji ponieważ uroczy właściciele zaproszą Was na degustację. Ja odwiedziłam takie miejsce i dzięki uprzejmości właściciela dowiedziałam się trochę o produkcji tamtejszego wina oraz zobaczyłam wszystko z innej strony :-)
Cypr jest tyglem kuchni Greckiej i Tureckiej, chociaż w większych miastach nie brakuje miejsc gdzie Brytyjczycy mogą zjeść sycące śniadanie.
Na samej wyspie widać ich wielu. Wielu też wyjeżdża z Cypru z obrączką na ręku. Nic dziwnego hotele oferują im piękne śluby o zachodzie słońca.
Jeśli więc nie jesteście jeszcze zaobrączkowani to może warto urządzić wesele na Cyprze i poleżeć pod parasolem. Będę powracać jeszcze do tego miejsca, więc jeśli macie ochotę odwiedzajcie Piknik
CafePodróż
wtorek, 18 sierpnia 2009
Przywitanie
Witam po długiej przerwie!
Co robi Cafe Podróż kiedy nie piesze swojego bloga?
Zazwyczaj podróżuje i odpoczywa, a poza tym przeżywa różne przygody zarówno te przyjemne jak i niemiłe.
Trochę się stęskniłam za pisaniem i spokojem, dlatego w końcu zasiadam przed moim rozklekotanym laptopem żeby Wam opowiedzieć co też ciekawego mnie spotkało.
Było tego trochę w ostatnim czasie :-)
Pierwsza myśl jaka mi się nasuwa to, że miło zobaczyć znajome twarze i zatęsknić za domowym spokojem i stagnacją. Zatęsknić za Polską, Zakopanem, Krakowem, za miejscami od których uciekamy gdzieś daleko żeby z przyjemnością do nich wrócić.
Człowiek jest bardzo dziwną istotą zawsze gdzieś podąża, a może wcale nie musi. Tak czy siak ucieczki są o tyle dobre, że dzięki nim możemy docenić to co nas otacza.
To tak na wstępie, chociaż pewnie jeszcze wiele moich złotych myśli pojawi się między makaronem, a sałatą.
Fajnie poskrobać coś na bloga i pomęczyć klawiaturę.
środa, 20 maja 2009
Tarta z truskawkami i bananami
Bardzo się cieszę, że powoli robi się owocowo .
Z tego też powodu postanowiłam sięgnąć do sprawdzonego przepisu na tartę: http://piknikexspress.blogspot.com/2009/03/tarta-z-owocami.html
Na szczęście przepis ten pozwala przede wszystkim na smakowanie owoców, ponieważ ciasto jest w nim cieniutkie :-)
Serdecznie zapraszam :-)
Składniki ciasta:
290 g mąki pszennej
3/4 łyżeczki soli
175 g zimnego masła, pokrojonego w kostkę
5-6 łyżek zimnej wody
1 jajko, roztrzepane z 1 łyżką wody, na glazurę
Nadzienie:
ok. 400 g truskawek, 2 dojrzałe banany
sok z 1 cytryny
100 g cukru
3 łyżki mąki kukurydzianej
Mąkę przesiać do miski, dodać sól i masło. Wyrabiamy ciasto dodając po łyżce wody. Ugniatamy dwie kule z tym, że jedna musi być większa od drugiej. Wyrobione ciasta wsadzamy na pół godziny do lodówki. Owoce obieramy i kroimy (truskawki na pół).
Owoce łączymy z sokiem z cytryny, a następnie z resztą składników nadzienia i układamy na spodzie ciasta. Przykrywamy resztą ciasta. Ja tym razem zostawiłam trochę ciasta na drobne kuleczki ,które wymieszałam z czekoladą i zrobiłam z nich ozdobę na górę.
Przed wsadzeniem ciasta do piekarnika nagrzewamy go do temperatury 220 stopni i pieczemy tratę przez dziesięć minut, później obniżamy temp. do 180 stopni. i pieczemy dalej przez 35-40 minut.
Smacznego!!!
wtorek, 19 maja 2009
Kasza z morelami
Nie! Zamiast chleba można zjeść kaszę, która jest doprawiona suszonymi morelami, gruszką, migdałami i cukrem trzcinowym. Jej przygotowanie jest chyba nawet łatwiejsze i szybsze niż robienie kolorowych kanapeczek. Bardzo lubię zjeść takie śniadanie od czasu do czasu. Zazwyczaj wtedy kiedy mój brzuch krzyczy, że już nie chce pieczywa.
Takie mikstury najczęściej babcie robią swoim wnuczkom ale myślę, że nie tylko maluchy mogą być zadowolone z takiego śniadania.
Może jutro już zatęsknię za bułeczką ;-)
Składniki:
1 kubeczek kaszy manny
2 kubeczki wody
garść suszonych moreli pokrojonych jak się z rana podoba
1 gruszka
garść płatków migdałów
1 łyżeczka cukru trzcinowego
Przygotowanie:
Kaszę ugotować – podczas gotowania wrzucić morele. Gruszkę obrać gruszkę, pokroić na mniejsze kawałki i dodać na sam koniec tak żeby się nie rozgotowała. Po ugotowaniu posypać płatkami migdałowymi i cukrem.
Smacznego :-)
środa, 6 maja 2009
Herbaciarnia Mak

Kiedyś, było to jeszcze przed świętami, a więc bardzo dawno temu wylądowałam w Cieszynie. Miasto, które odwiedzałam kiedyś bardzo często jakoś przez długi czas nie było mi po drodze. Nie będę się dzisiaj rozpisywać o tym co można w Cieszynie zobaczyć i gdzie co można kupić, ponieważ obiecałam sobie wrócić do Cieszyna tym razem dużo szybciej. Mogę tylko powiedzieć, że spacer uliczkami oświetlonymi słońcem sprawił nam dużo przyjemności, a uwieńczeniem wszystkiego była herbatka w Herbaciarni Mak.
Polecam wszystkim odwiedziny tego uroczego miejsca, które spowodowało, że jeśli przyjadę następnym razem do tego miasta to pierwsze moje kroki poprowadzą mnie na aromatyczną herbatkę ;-)
Zamieszczam również fragment artykułu „Subiektywny przewodnik po herbaciarniach” Aleksandry Czapli, niech będzie potwierdzeniem tego, że warto odwiedzić to miejsce ;-)
Z wypiekami na talerzu
"Słoneczna wyspa" to ulubiona mieszanka Mariusza Dębickiego, który jest właścicielem cieszyńskiej herbaciarni i kawiarni Mak. Kusi ponad 300 różnorodnymi herbatami: od zielonej melonowo-miodowej, czerwonej Pu-Erth, żurawinowej, po wykwitną Genmaicha (chińska zielona herbata z prażonym jęczmieniem). Do lokalu na ul. Głębokiej można śmiało wpaść na śniadanie, poobiednią przekąskę lub wieczorny, niepoprawnie kaloryczny deser. Trudno bowiem oprzeć się pysznym wypiekom kawiarni opartym na własnych, tajnych recepturach. Mój ulubiony cieszyński zestaw to kubek aromatyzowanej kawy czekoladowej i porcja tortu czekoladowo-bananowego - niebiańskie kulinarne doznanie. (Herbaciarnia Mak, Cieszyn ul. Głęboka 31, otwarta od godz. 10 do 22. Za kubek herbaty zapłacimy od 3,50 do 7 zł).

Domowe Hamburgery

Mam jednak nadzieję, że ktoś tu w tym czasie zaglądał, a nawet mam na to dowody :-)
Bardzo dziękuję tajemniczej Ali za nominację do konkursu Bobbyy.pl.(http://bobbyy.pl/blog.php?id=147)
Przyznaje, że Piknik specjalnie o konkursy się nie ocierał, ale jeśli komuś się podoba i chce to wyrazić to zapraszam do głosowania.
Poza tym za długą przerwę przepraszam i proszę o wyrozumiałość.
Mam nadzieję, że Ci którzy gotowali z Piknikiem nie zasuszyli się na wiór bo tego oczywiście bym nie przeżyła ;-)
Zacznijmy może od tego, żeby trochę podtuczyć tych co mogli się zasuszyć. Każdemu pewnie zdarzyło się zjeść kiedyś jakiegoś hamburgera. Są też tacy, którym zdarza się to bardzo często i myślę, że to będzie przepis na obżarstwo właśnie dla nich.
Co zrobić, żeby być sytym i zjeść fastfood domowy.
Kupić: duże bułki hamburgerowe.
sos duński
piersi z kurczaka
pomidory
ogórki
sałatę
Piersi kurczaka rozbić i panierować (najlepiej w ulubionej panierce) w jajku, bułce tartej pomieszanej z mąką i przyprawami.
Kotlety smażyć, aż będą rumiane.
Bułki przekroić wsadzić do piekarnika i podgrzać ok. 3 min (nie spalić bo się rozpadną). Bułki smarować sosem duńskim, układać na nich sałatę, kotlety, pomidory i ogórki pokrojone w plastry.
W ten sposób powstają domowe hamburgery, które są sycące, szybki i bardzo smaczne :-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Blog jest mojego autorstwa i podlega prawu autorskiemu.
USTAWA z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych
Art. 115. 1. Kto przywłaszcza sobie autorstwo albo wprowadza w błąd co do autorstwa całości lub części cudzego utworu albo artystycznego wykonania, podlega karze pozbawienia wolności do lat 2, ograniczenia wolności albo grzywny.
USTAWA z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych
Art. 115. 1. Kto przywłaszcza sobie autorstwo albo wprowadza w błąd co do autorstwa całości lub części cudzego utworu albo artystycznego wykonania, podlega karze pozbawienia wolności do lat 2, ograniczenia wolności albo grzywny.